«
»
Stare Melodie na Facebook
StareMelodie.pl - kanał RSS

Gwóźdź w bucie 184

tytuł:

Gwóźdź w bucie

gatunek:
monolog komiczny
muzyka:

Jak (wytłumaczyć … sobie?)
Doprawdy nie wiem sam
Gadać (?) przy mnie o chorobie,
a już na wieczór ja ją mam.
Ja już nie piję, już nie palę;
kobieta to mój ciężki wróg.
I kapię się w kaloszach stale,
żeby nie przemoczyć nóg.

Na każdą zważam już przestrogę,
nawet gdy złapać tchu nie mogę,
to ja nie łapię. Ani mi w głowie,
niech łapią ci, co mają zdrowie.

Oszczędzam się na każdym kroku,
w ogonkach nie stoję, wchodzę z boku.
Alkohol też nie; Polak-abstynent
zawsze, bez względu na kontynent.
Chyba, że rano i w południe.
I co? Paskudnie…

Tu raz mnie kłuje, tam znowu raz...
W piersiach orkiestra gra mi jazz.
Nadto już któryś z rzędu rok,
gdy portfel swój przeglądam czule,
czuję, że zepsuł mi się wzrok.
Pieniędzy nie widzę w ogóle...

Iść do lekarza, pomysł mądry,
ale ja nie mam już ochoty.
Popuka, powie ”hipochondryk”,
a po tym powie ”sto złotych”.

Diagnoza trafna co do ”j”, ale gdy idzie o kwotę...
Bo ja poważnie na drugim świecie
już jedną nogą byłem na poły
tą lewą. Wróciłem przecie,
ustrój nie dla mnie... Same anioły.

A zaczęło się dosyć dziwacznie,
z początku noga zdrowa jak rydz.
Sam czekam kiedy to się zacznie.
Rok, drugi, a noga nic...
Już diabli brali mnie powoli,
już cierpliwości było brak.
Bo co to za noga, co nie boli?
Chora, czy jak?

Aż raptem czuję, że gdy chodzę,
to mnie coś kłuje... W lewej nodze.
Wstanę nie kłuje, dziwne kłucie.
A w sercu zaraz złe przeczucie;
szedł właśnie pogrzeb jakiś bowiem.
Dwie damy w czerni, więc ja do dam,
”jak się nieboszczyk czuł ze zdrowiem”?
Rzekły, że kłucia miał...
Ja mam... Tutaj w nodze kiedy chodzę...

I im tłumaczę jak mnie boli.
Nieboszczyk wprawdzie miał nie w nodze,
lecz tu czy tam, to nie gra roli...
Stłumiłem w sercu gorzki lament.
Co robić? Testament?

Nie mam pieniędzy, nie mam domu,
a cóż by tu zapisać komu?
Chyba, że wszystkich mych lekarzy
obdarzę pewną cenną rzeczą,
oddam im ich recepty w darze,
niech sami się leczą.

A pewnej miłej pani Ali
we serce dać miałbym ochotę.
Niech sprzeda je w jubilerskiej centrali,
bo było prawie jak złote.
Niech żąda dużo, proszę ja ją,
ale niech bierze ile dają.

Nie umarłem jednak w terminie,
bo potem przeszło mi to kłucie.
A dziwny przypadek w medycynie
gwóźdź był w bucie.

Przepisał Daniel B.

Legenda:
inc, incipit - incipit - z braku informacji o tytule pozostaje cytat, fragment tekstu z utworu
abc (?), (abc?) - tekst poprzedzający (?) jest mało czytelny (przepisywanie ze słuchu)
abc ... def - tekst jest nieczytelny (przepisywanie ze słuchu)
abc/def - tekst przed i po znaku / występuje zamiennie
abc (abc) - wyraz lub zwrot wymagający opisu, komentarza
(abc) - didaskalia lub głupie komentarze kierownika

Daniel B 2024-09-24 15:21
Jak wyszło mamie, wprawdzie nie wiem sam. Gadać przy mnie o chorobie, a już na wieczór ja ją mam. To już nie piję, już nie palę; kobieta to mój ciężki wróg. I kapię się w kaloszach stale, żeby nie przemoczyć nog. Na każdą zważam już przestrogę, nawet gdy złapać tchu nie mogę, to ja nie łapię. Ani mi w głowie, niech łapią ci, co mają zdrowie. Oszczędzam się na każdym kroku, w ogonkach nie stoję, wchodzę z boku. Alkohol też nie; Polak abstynent zawsze bez względu na kontynent. Chyba że rano i w południe. I co? Paskudnie... Tu raz mnie kłuje, tam znowu raz... W piersiach orkiestra gra mi, jazz. Nadto już któryś z rzędu rok, gdy portfel swój przeglądam czule, czuję, że zepsuł mi się wzrok. Pieniędzy nie widzę w ogóle... Iść do lekarza, pomysł mądry, ale ja nie mam już ochoty. Popuka, powie "hipochondryk", a po tym powie "sto złotych". Diagnoza trafna co do "j", ale gdy idzie o kwotę... Bo ja poważnie na drugim świecie już jedną nogą byłem (....), tą lewą. Wróciłem przecież, ustrój nie dla mnie... Same anioły. A zaczęło się dosyć dziwacznie, z początku noga zdrowa jak rydz. Sam czekam kiedy to się zacznie. Rok, drugi, a noga nic... Już diabli brali mnie powoli, już cierpliwości było brak. Bo co to za noga, co nie boli? Chora, czy jak? Aż raptem czuję, że gdy chodzę, to mnie coś kłuje... W lewej nodze. W stawie mnie kłuje, dziwne kłucie. A w sercu zaraz złe przeczucie; szedł właśnie pogrzeb jakiś bowiem. Dwie damy w czerni, więc ja dodam, "jak się nieboszczyk czuł ze zdrowiem"? Rzekły, że kłucia miał... Ja mam... Tutaj w nodze kiedy chodzę... I im tłumaczę jak mnie boli. Nieboszczyk wprawdzie miał nie w nodze, lecz tu czy tam, to nie gra roli... Stłumiłem w sercu gorzki lament. Co robić? Testament? Nie mam pieniędzy, nie mam domu, a cóż by tu zapisać komu? Chyba że wszystkich mych lekarzy obdarzę pewną cenną rzeczą, oddam im ich recepty w darze, niech sami się leczą. A pewnej miłej pani Ali swe serce dać miałbym ochotę. Niech sprzeda je w jubilerskiej centrali, bo było prawie jak złote. Niech żąda dużo, proszę ja ją. Ale niech bierze ile dają. Nie umarłem jednak w terminie, bo potem przeszło mi to kłucie. A dziwny przypadek w medycynie, gwóźdź był w bucie.
Dodaj komentarz
Szukaj tytułu lub osoby

Posłuchaj sobie

⋯ ※ ⋯
Gwiazdy znad Wisły
kat: 7-B mx: 7-B
ze zbiorów:
jakej (archive.org)
0:00
0:00
druga strona audio:
„Mąż dyrektora”
Etykiety płyt
Gwóźdź w bucie
Kt: 7-B
Mx: 7-B
Podobne teksty:
Jestem chory 2
I ja chcę żyć 2